Latem 2014 często gościliśmy na Warmii. Dwa tygodnie przed
wycieczką do Butterfly Factory (przeczytacie o niej TUTAJ) spędziliśmy kilka
dni w pobliskim Nowym Kawkowie, w Moniówce.
Zastanawiałam się, czy Wam o niej pisać. W końcu założyłam
sobie, że będę się skupiać na mało odkrytych lokalizacjach, a wpisy o Moniówce
możecie znaleźć na wielu blogach. Ale doszłam do wniosku, że to byłoby niesprawiedliwe,
bo totalnie zakochaliśmy się w tym miejscu i spędziliśmy tam kilka cudownie
błogich dni.
Żałuję, że nie mam lepszych zdjęć, ale wtedy nie
przywiązywałam do nich wagi. Do głowy by mi nie przyszło, że zostanę blogerką!
Wrzucam tutaj kilka najlepszych fotek, które udało mi się odkopać w komputerze,
a piękne zdjęcia całego domu i okolic znajdziecie na stronie www.moniowka.pl
Moniówka to stuletni poniemiecki dom z charakterystycznej
czerwonej cegły. Właścicielką jest Monika, która po kilku latach spędzonych w
dużym mieście postanowiła wrócić na wieś i zrealizować swoje marzenie o
agroturystyce. Takich historii znamy wiele, ale Monice udało się coś
niesamowitego – stworzyła miejsce, gdzie czuliśmy się nie jak letnicy wynajmujący
pokój, ale jak prawdziwi goście właścicielki, przed którymi ona otwiera cały
swój dom i chce, żebyśmy czuli się w nim zupełnie swobodnie. To naprawdę
wyjątkowe.
Sercem domu jest przepiękna, duża kuchnia i sąsiadujący z
nią salon, oczywiście dostępne dla wszystkich. Wnętrze jest urządzone z dużą
dbałością o szczegóły, widać, że gospodyni poświęciła wystrojowi dużo serca i
uwagi, ale jednocześnie nie ma tu żadnej przesady ani zadęcia, jest bardzo
przytulnie i swojsko. To samo dotyczy terenu wokół domu. Daleko mu do
wymuskanego i zaplanowanego przez architekta zieleni ogrodu z idealnie
przystrzyżonymi trawnikami, po których aż strach stąpać. Można tam zjeść śniadanie pod piękną jabłonią lub
wierzbą, huśtać się jak dziecko na zawieszonej na drzewie sznurkowej huśtawce, leżeć
z książką na trawie i wdychać zapach prania suszącego się na świeżym powietrzu. Brzmi sielsko, prawda?
Moniówka to też dom otwarty dla zwierzaków. Kręci się tam
gromada kotów, sami nie wiedzieliśmy, które są domownikami, a które zajrzały
tylko na chwilę. Nad wszystkim czuwa Frida, fantastyczna suka, z którą od razu
się zaprzyjaźniliśmy i to rekompensowało nam trochę nieobecność naszej Nuki.
Ze
względu na Fridę, która nie bardzo akceptuje inne psy na swoim terenie,
goszczenie czworonogów w Moniówce jest rozpatrywane indywidualnie.
W Moniówce można gotować samemu, cała kuchnia jest do
dyspozycji gości i jest w niej wszystko, co potrzebne, a nawet więcej. Można
też za dodatkową opłatą zamówić pyszne obiady w wersji wege. Do tej pory
wspominamy obłędną faszerowaną cukinię, którą tam jedliśmy, mmmm... Często
odbywają się tam warsztaty kulinarne albo „turnusy” z jogą.
W Moniówce dla gości są dostępne rowery, którymi wybraliśmy się do Węgajt na poszukiwania gospodarstwa
Thorstena Butha i jego słynnych serów. Nie było łatwo tam trafić, a
miejscowi, których pytaliśmy o drogę chyba udawali, że nie wiedzą, kogo szukamy
– no cóż, taki „obcy”, do którego przyjeżdżają po zakupy ludzie z innych miast
jest pewnie dla niektórych solą w oku. Jakoś sobie poradziliśmy i na kolację do
Moniówki wróciliśmy z przepysznym serem od pana Thorstena.
To przesympatyczny człowiek, który opowiedział nam o tym, jak to w latach 90-tych wybrał się na rowerową wycieczkę wokół
Bałtyku. Zakochał się nie tylko w Warmii, ale i w pięknej Polce, więc
postanowił zostać. Ot tak:) Oprócz
hodowli zwierząt gospodarczych i wyrabiania serów piecze razowy chleb na
zakwasie, robi jogurty, lody, masło, twarogi, serniki. Swoje produkty sprzedaje
podczas letnich jarmarków w okolicy, ale czasem można go też spotkać na targach
w Warszawie.
Nowe Kawkowo i jego
okolice to prawdziwe zagłębie ciekawych miejsc i barwnych postaci. Mamy tutaj:
Słynne Lawendowe Pole i Lawendowe Muzeum Żywe,
kilka kroków od Moniówki
Mobilne Spa „Madame La Mode”
Galerio-kawiarnię w Nowym Kawkowie
oraz całą masę gospodarstw, w których można nabyć domowe
pieczywo, świeże jaja od szczęśliwych kur, robione na miejscu sery, owoce i
warzywa. W Moniówce na drzwiach lodówki wisi cała rozpiska z adresami, co i u
kogo można kupić. Podobną listę dostaliśmy zresztą podczas pobytu w ButterflyFactory.
To strasznie fajne, że ci ludzie wzajemnie się wspierają, nie konkurują ze sobą i tworzą taką zwartą, zżytą społeczność. Kilka lat temu w Wysokich Obcasach można było przeczytać artykuł o mieszkańcach Nowego Kawkowa i okolic, znajdziecie go TUTAJ.
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza