Moje pierwsze wpisy będą wycieczką w czasie. Dziś cofam się do września 2014 i niezapomnianego weekendu, który spędziliśmy ze znajomymi w cudnym domu - Butterfly Factory na Warmii. Pamiętam, że miałam kilka podejść do tego miejsca, w szczycie sezonu ciężko było znaleźć wolny termin, ale w końcu się udało. Do tej pory wspominamy ten wyjazd i liczę, że kiedyś uda nam się tam wrócić, może tym razem na trochę dłużej.
Butterfly Factory to dwa drewniane domy położone na skraju wsi Godki, tuż obok Pupek, Węgajt i Nowego Kawkowa, 25 km od Olsztyna.
Jeden z domów należy do gospodarzy, państwa Romanowskich, można u nich wynająć pokoje. Drugi jest wynajmowany w całości i tam właśnie mieszkaliśmy my.
Oba domy liczą blisko sto lat, zostały przeniesione do Godek z innej części kraju, gruntownie wyremontowane i dostosowane do potrzeb gości, ale co najważniejsze – nie odebrano im duszy.
Dom dla gości może wygodnie pomieścić 8 osób (4 dwuosobowe sypialnie) i jest w nim wszystko, co potrzebne – łazienka z prysznicem, ogromny salon z aneksem kuchennym, lodówką, zmywarką i podstawowymi sprzętami (zastawa, sztućce, garnki itp.), kominek. Wystrój domu jest dość oszczędny, ale wszystko do siebie pasuje i tworzy bardzo klimatyczny efekt. Zdjęcie z wnętrza możecie zobaczyć na stronie www.butterfly-factory.com
Za wynajem zapłaciliśmy we wrześniu 400 zł za dobę za cały dom, co przy sześciu osobach było bardzo dobrą ceną. Oczywiście koszt może się różnić w zależności od długości i miesiąca pobytu. Poza tym, jak wspomniałam, minęły dwa lata. Nie było problemu z przywiezieniem psa, choć tym razem była z nami nie nasza Nuka, a suka koleżanki. Poznajcie Jagę:)
Na miejsce dojechaliśmy o zmroku, więc dopiero następnego dnia mogłam podziwiać cały teren. Rano przywitały nas przepiękne konie pasące się tuż koło domu!
Na miejsce dojechaliśmy o zmroku, więc dopiero następnego dnia mogłam podziwiać cały teren. Rano przywitały nas przepiękne konie pasące się tuż koło domu!
Wspaniałe jest to, że w pobliżu nie ma żadnych innych zabudowań, dom właścicieli stoi też w odległości zapewniającej całkowitą prywatność, a na dodatek jest oddzielony niewielkim pagórkiem.
Cały pięciohektarowy teren nie jest ogrodzony. Na około morze zieleni, z tylnego tarasu widok na łąki i las. Cudo!
Naszym planem na ten weekend była jazda konna. Dzięki pomocy naszej gospodyni umówiłam nas w Makowej Stajni w Wołownie, oddalonej o jakieś 5 km od naszego domu. Choć po poprzednim wieczorze byliśmy trochę hmmm… zmęczeni;), jeździło się bosko!
Jedynym mankamentem był – o dziwo, bo to w końcu Warmia! – brak w pobliżu jeziora, w którym można by się wykąpać. To znaczy jeziora były, ale wszystkim, które znaleźliśmy (a trochę się najeździliśmy po okolicy) brakowało normalnego dostępu do wody. Pytaliśmy naszych gospodarzy i miejscowych, i ku naszemu zdumieniu nikt nie umiał nam wskazać takiego miejsca. Odnaleźliśmy urocze leśne jeziorko, wskazane na mapie, którą dostaliśmy przed przyjazdem, ale niestety wejść się tam nie dało.
Trafiliśmy na coś w rodzaju plaży (nie pamiętam już w której z okolicznych wsi), ale niestety cały brzeg był upstrzony łabędzimi kupami, więc wykąpali się tylko Ci najbardziej zdesperowani z nas:) Pewnie gdybyśmy mieli więcej czasu i determinacji to w końcu udałoby się nam znaleźć jakieś miłe miejsce do kąpieli.
Naszym planem na ten weekend była jazda konna. Dzięki pomocy naszej gospodyni umówiłam nas w Makowej Stajni w Wołownie, oddalonej o jakieś 5 km od naszego domu. Choć po poprzednim wieczorze byliśmy trochę hmmm… zmęczeni;), jeździło się bosko!
Jedynym mankamentem był – o dziwo, bo to w końcu Warmia! – brak w pobliżu jeziora, w którym można by się wykąpać. To znaczy jeziora były, ale wszystkim, które znaleźliśmy (a trochę się najeździliśmy po okolicy) brakowało normalnego dostępu do wody. Pytaliśmy naszych gospodarzy i miejscowych, i ku naszemu zdumieniu nikt nie umiał nam wskazać takiego miejsca. Odnaleźliśmy urocze leśne jeziorko, wskazane na mapie, którą dostaliśmy przed przyjazdem, ale niestety wejść się tam nie dało.
Trafiliśmy na coś w rodzaju plaży (nie pamiętam już w której z okolicznych wsi), ale niestety cały brzeg był upstrzony łabędzimi kupami, więc wykąpali się tylko Ci najbardziej zdesperowani z nas:) Pewnie gdybyśmy mieli więcej czasu i determinacji to w końcu udałoby się nam znaleźć jakieś miłe miejsce do kąpieli.
My spędziliśmy w Godkach zaledwie dwa dni, ale jeśli ma się więcej czasu to koniecznie trzeba wybrać się na wycieczkę po okolicy. O rzut kamieniem jest Nowe Kawkowo (o którym będzie w kolejnym poście - TUTAJ) z Lawendowym Polem, sympatyczną galerią-kawiarnią i Koronczarnią. Nie brakuje gospodarstw, w których można kupić ekologiczne sery, jajka czy chleb (wszystkie namiary dostałam przed przyjazdem od naszych gospodarzy). I te widoki!
Butterfly Factory to i-de-al-ne miejsce dla tych, którzy chcą się odciąć od cywilizacji, odłożyć na bok komórki czy inne laptopy, i totalnie się zresetować (choć jeśli ktoś bardzo chce to Internet jest).
Bardzo bardzo polecam!
www.butterfly-factory.com
www.facebook.com/ButterflyFactory
PS Za zdjęcia pięknie dziękuję Agnieszce i Michalinie!
Bardzo bardzo polecam!
www.butterfly-factory.com
www.facebook.com/ButterflyFactory
PS Za zdjęcia pięknie dziękuję Agnieszce i Michalinie!
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza